czwartek, 30 czerwca 2011

Metryczka i metryczka i...... październik :D

Guardian Angel chwilowo poszedł w odstawkę ;) Zamiast tego zawzięłam się na misie :)
Jeden, na wcześniej pokazanej metryczce najpierw wyglądał tak:

Potem dodałam backstiche, które bardzo lubię robić i które moim zdaniem fantastycznie wykańczają całą pracę :)
 Oczywiście pojawiły się na niej również imię i data urodzenia :) Całość pokażę jednak jak tylko uda mi się ją wręczyć, ponieważ ma być niespodziawajką :D

Jakiś czas temu dowiedziałam się, że mojej koleżance, która na stałe mieszka w Niemczech urodziła się córeczka :) Na dokładkę na dniach jej mama tam się wybiera, żeby poznać swoją maleńką wnusię. Dlatego postanowiłam coś dla niej zrobić :D
Od jakiegoś czasu strasznie podobają mi się wzorki z tej serii:


I tutaj też backstiche stanowią swoistą wisienkę na torcie :D


Obie metryczki już wyprane i wykrochmalone pojechały do oprawy, a ja wróciłam do Agu-siowej kanwy z Nelsonkami. Kwiecień już gotowy, właśnie skończyłam xxxxx październik. Jeszcze tylko kreseczki i całość, razem z zeszycikiem pojedzie do Madzi :D


W ramach "odpoczynku od odpoczynku" czyli w przerwie między kolejnymi xxxxx przeczytałam książkę, która mną niesamowicie wstrząsnęła..... Czytając po raz kolejny przekonałam się, jak bardzo często mylimy się oceniając ludzi wg ogólnie przyjętych stereotypów..... Każdy z nas ma przecież własne przeżycia, własną przeszłość i teraźniejsze wydarzenia na kadego z nas wpływają inaczej. Jedni przechodzą nad nawet najtrudniejszymi i najboleśniejszymi wydarzeniami do porządku dziennego, inni się załamują, a czytając tę książkę przekonałam się, że możliwe jest nawet przystosowanie się do otaczającej nas trudnej rzeczywistości.....

"Czuję się już na tyle silna, aby opowiedzieć całą historię mojego porwania" (Nataschsa Kampusch)

Była bita i poniżana, a 8 lat życia spędziła uwięziona w piwnicy - wstrząsające wspomnienia Austriaczki, która cztery lata temu wyrwała się z rąk oprawcy!

Natascha Kampusch doświadczyła najgorszego losu, jaki spotkać może dziecko: 2 marca 1998 roku, w wieku dziesięciu lat, została porwana w drodze do szkoły. Jej prześladowca, technik telekomunikacyjny Wolfgang Priklopil, trzymał ją w pomieszczeniu piwnicznym przez 3096 dni. 23 sierpnia 2006 roku udało jej się uciec ze swojego więzienia, a Priklopil jeszcze tego samego dnia odebrał sobie życie. Natascha Kampusch po raz pierwszy otwarcie mówi o porwaniu, czasie spędzonym w izolacji, relacjach z porywaczem oraz o tym, jak udało jej się uciec z piekła." 

sobota, 18 czerwca 2011

Guardian Angel i metryczka

Jestem strasznie ciekawa efektu końcowego Anioła Stróża więc bardzo przyjemnie mi się go wyszywa :) Nawet mimo ciągłych zmian kolorów :D Na dzień dzisiejszy prezentuje się on tak:

Ponieważ w Aniołku dominują stonowane kolory, "wymyśliłam" sobie przerywniczek z troszkę innymi kolorami. Nawet nie myślałam, że będzie mi z nim tak szybko szło :) Będzie to metryczka, dla dziewczynki, która ma już co prawda kilka latek, ale myślę, że akurat ten wzór jej się spodoba. ;) Zaczęłam wczoraj wieczorem, a teraz brakuje tylko jeszcze misia, imienia i daty urodzenia, która wg wzoru ma być wyszyta na niebieskim tle w rameczce :)


Teraz nie wiem jak będzie wyglądało dalej moje xxx bo nie mogę się na nich skupić...... Około osiemnastej dostaliśmy informację, że nasz "przyszywany" wujek zginął w wypadku....... Ostatnio coraz częściej przekonuję się o słuszności powiedzenia: "SPIESZMY SIĘ KOCHAĆ LUDZI..... TAK SZYBKO ODCHODZĄ......." :( :( :( :(

niedziela, 12 czerwca 2011

Victorian Elegance

Muszę się przyznać, że ostatnio xxx leżały u mnie odłogiem ponieważ musiałam przygotować kilka karteczek. Jedna z nich to karteczka na osiemnastkę :) Taka troszkę nietypowa, ponieważ dla osoby która urodziła się 1 czerwca (więc na froncie jest "1"), a że w tym roku kończy 18 lat, to po otwarciu jest osiemnastka :D :D


A pozostałe to karteczki urodzinowe i imieninowe:



A teraz wracam już do xxxx na Aniołku, ponieważ na wystawie w Łodzi kupiłam sobie taki oto zestaw:

Ten wzorek już od dawna mi się podobał, więc gdy zobaczyłam go na stoisku firmy Needle&Art po prostu musiałam go mieć :D Gdy go otworzyłam okazało się, że zawiera nie tylko wzorek, materiał i komplet nici :D Dodatkowo jest jeszcze woreczek z koralikami do wykończenia sukni i kolczyków oraz cały woreczek wstążek. Mają one służyć do  "wyszycia" kwiatów na rondzie kapelusza. Bardziej jednak podoba mi się wersja bez tych kwiatów, więc wstążeczki przydadzą się do karteczek :D :D :D Na dokładkę są jeszcze trzy igiełki: do wyszywania, do koralików i do "wyszywania" wstążeczkami. Już się nie mogę doczekać, kiedy postawię pierwsze xxxx wg tego wzoru :D Tym bardziej, że wyszywa się go nie na kanwie, ale na beżowym płótnie Evenweave 28".

sobota, 11 czerwca 2011

V Ogólnopolska Wystawa Haftu Krzyżykowego "Złota Igła" - Łódź 2011

W pracy, w związku z tym, że zbliża się koniec roku szkolnego, mamy urwanie głowy. Skoro jednak wysłałam swoją pracę do Łodzi i zakwalifikowała się ona do konkursu to nie mogłam sobie odmówić wizyty w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi 8 czerwca br. Pojechałam i ...................... Szczęka mi opadła z wrażenia i do tej pory nie chce wrócić na swoje miejsce :D A zresztą zobaczcie sami :D To tylko kilka prac, które wywarły na mnie ogromne wrażenie, bo wszystkich było znacznie znacznie więcej :D

 Ten obraz był wyszyty tak maleńkimi krzyżykami, że autorka musiała chyba wyszywać pod mikroskopem. Ale efekt końcowy powala na kolana!  :D

 Niby to taki "prosty" wzór..... Bo tylko kobieta i kwiaty..... Ale po dokładnym obejrzeniu obrazu okazało się, że jest on nie tylko perfekcyjnie wyszyty :) Tu każdy szczegół jest ważny. A chusta na ramionach kobiety wygląda z bliska tak jakby nie była wyszyta z zarzucona na ramiona. I to nie tylko sprawka świetnego wyszycia chusty, ale również perfekcyjnych backstichy na jej wykończeniu! Po prostu: Czapki z głów!!!! A na dokładkę - NIE UWIERZYCIE!!!! - autorem tej pracy jest Pan a nie Pani :D :D :D :D Czyli wyjątek potwierdzający regułę :D :D :D :D Nie mamy monopolu na piękne hafty ;) ;) ;)


 A te Borowikowe elfy po prostu mnie urzekły! :D

 W zreczywistości ten obraz wygląda o wiele lepiej niż na zdjęciu :D Wcale się nie dziwę, że dostał aż trzy wyróżnienia! :D




 Ten wzór strasznie mi się podoba, choć jeszcze nigdzie go nie widziałam. Gdyby ktoś mógł mnie nim poratować :D będę bardzo wdzięczna :D :D




To tylko niektóre z prac. Żeby zobaczyć resztę polecam wybrać się do Łodzi. Naprawdę warto!!!

Jeszcze przed wyjazdem udało mi się skończyć Nelsonka kwietniowego:

A po przyjeździe go wykończyłam :D

Teraz wróciłam do Anioła. Powoli, bo powoli, ale wciąż mu przybywa xxxxx :)

wtorek, 7 czerwca 2011

Problemy techniczne ;)

Ostatnio miałam trochę kłopotów ze sprzętem więc wezwałam pomoc :D :D :D

I wiecie co?
Pomogło!!!!! :D :D :D :D :D :D

środa, 1 czerwca 2011

Świat wg psa czyli opowieść jamnika Bolka :)

Kiedy obserwuję moje trzy kocie wariaty, czasem zastanawiam się, co im się tam roi w tych małych główkach.... Jak wiele z "naszego" ludzkiego świata rozumieją?.... I kiedy trafiłam na książkę Pani Doroty Sumińskiej "Świat według psa. Opowieść jamnika Bolka" sięgnęłam po nią z mieszanymi uczuciami..... Okładka mnie zauroczyła, ale jak mówi stare, mądre przysłowie: Nie oceniaj książki po okładce. :)


Jamnik opowiadający o bliskich sobie ludziach, zwierzętach , otaczającym go świecie i o sobie. Bajka? A może historia, która mogła się zdarzyć i w waszym domu? Opowieść, w której miłość i dobroć zwyciężają nawet największe tarapaty.
"Chciałam spojrzeć na ludzi z perspektywy psa. Oczywiście z dużym przymróżeniem psiego oka. Nie mam żadnych wątpliwości, że pies wie dużo więcej niż nam się wydaje i dużo więcej rozumie" (Dorota Sumińska - lekarz weterynarii z wieloletnią praktyką, z zamiłowania behawiorysta, nie tylko zwierzęcy)

Taki właśnie jest opis książki znajdujący się na okładce. Początkowo podchodziłam do tej książki właśnie jak do bajki. Jednak gdy przeczytałam kilka pierwszych zdań już wiedziałam, że to nie jest taka do końca bajka. Kiedy już zaczęłam, nie mogłam przerwać czytania. Po prostu MUSIAŁAM ją skończyć!!! :D I teraz z czystym sumieniem gorąco polecam ją wszystkim. Nie tylko wielbicielom zwierząt. Czyta się ją jednym tchem. Jest w niej ogromna porcja humoru, a jednocześnie spojrzenie na nas ludzi z tej psiej strony. I zdziwicie się jak wiele z tej perspektywy możemy się o sobie dowiedzieć!!! :D Wszystko opisuje tytułowy jamnik Bolek, który po pobycie u "traumatycznej" rodziny trafia do Irmy, u której wreszcie znajduje szczęśliwy dom. Szczególnie poruszyło mnie kilka fragmentów:

"Długo nie mogłem zasnąć. Myślałem o strachu. O tym, jak bałem się swojej pierwszej pani - Irma tak nazywała ludzi od psów. O tym, jak bałem się "Nowego", gdy zamykał mnie w przedpokoju. Czy bałem się jutra? Nie. Zawsze liczyłem, że będzie lepsze. Jest w nas, psach, taka dziecinna ufność w lepsze jutro. Liczymy na nie nawet w najgorszych opresjach. Kiedy tracimy tę ufność, umieramy. I nie jest to strach, ale rezygnacja. Nie rzucamy się z okna ani nie łykamy tabletek. Po prostu umieramy z żalu, tęsknoty, beznadziei."

"Zbyt pochopnie skwitowałem opowieść Zosi. Przecież i ja ciągle pytam "dlaczego?" Dlaczego mnie porzucili, oddali, nie chcieli. Przecież ich kochałem. Przecież nie byłem inny niż teraz. Przecież jestem tylko małym psem, a nie koniem, dla którego mogło zabraknąć miejsca. Przecież Irma mnie pokochała, dlaczego oni nie umieli? Przecież, przecież, przecież..... Dlaczego, dlaczego, dlaczego..... Nie mogłem zasnąć. Przypomniał mi się pierwszy i drugi dom. Ludzie myślą, że pies szybko zapomina. Pies nie zapomina nigdy. Pies ma swoją godność i czasem udaje, że nie pamięta. Dziwią się: "O, poznał mnie po tylu latach!" Albo odwrotnie: "Był u mnie tyle lat i mnie nie poznał?!" Poznał, w jednym i w drugim przypadku. Tyle że nie zawsze chciał to okazać. Uniósł się honorem. Jego serce za dużo wycierpiało, aby zamerdać ogonem do kogoś, kto kiedyś go odtrącił. Dla ludzi pies jest tylko dodatkiem. Takim rodzinnym pajacem, co to ma podać łapę i aportować. Pies to tylko pies. Czyli nic wielkiego. Ciekaw jestem, jak by czuł się człowiek w rodzinie psów? Szkoda, że nie można przeprowadzić takiego doświadczenia"

Zauroczyła mnie "rozmowa" Bolka z duchem męża Irmy:
"Zaniedbują cię piesku? Nie martw się. Ja jestem przy tobie. Irminka ma teraz coś do załatwienia. Cieszę się, że wreszcie nabrała odwagi, aby opowiedzieć o sobie. Tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia, ale ludzie podzielili się na rasy, religie, kultury i uważają, że ich powinnością jest dbanie o swoich. Wiesz piesku, najważniejsze jest współczucie. Ten rodzaj współodczuwania, który pozwala poczuć ból cierpiącego. Wy zwierzęta znacie to doskonale. To od was powinniśmy się uczyć, ale zamiast tego zadajemy wam ból. To okropne, że człowiek nie rozumie jak wielkim darem jest bliskość zwierząt. Są dla niego niezmierzonym zasobem niewinności. Niewinności, którą traci się wraz z nauką języka, kultury, religii. To straszne, bo człowiek myśli, że jest odwrotnie. Teraz ci wytłumaczę, co znaczyło być Żydem i czego bała się Irminka. Są psy, które prześladują koty tylko dlatego, że nie są psami. Byli i ludzie, którzy prześladują innych ludzi tylko dlatego, że inaczej wyglądają i modlą się do innego Boga. Kiedyś być Żydem znaczyło tyle, co być zaszczutym kotem. Zauważ, że najczęściej to również ludzie szczują psy na koty. Irminka bała się tych, którzy niszczyli Żydów. Wyobraź sobie, że nagle jakiś szaleniec ogłosiłby, że jamniki są przyczyną wszelkiego zła i trzeba się ich pozbyć. Musiałbyś się ukrywać, aby przeżyć. Tak kiedyś było z Żydami, bo pewien szaleniec przekonał swoich pobratymców o szkodliwości tego narodu."

Pani Doroto dziękuję za tę książkę. Dzięki Pani otworzyły mi się oczy na wiele spraw. :)