środa, 1 czerwca 2011

Świat wg psa czyli opowieść jamnika Bolka :)

Kiedy obserwuję moje trzy kocie wariaty, czasem zastanawiam się, co im się tam roi w tych małych główkach.... Jak wiele z "naszego" ludzkiego świata rozumieją?.... I kiedy trafiłam na książkę Pani Doroty Sumińskiej "Świat według psa. Opowieść jamnika Bolka" sięgnęłam po nią z mieszanymi uczuciami..... Okładka mnie zauroczyła, ale jak mówi stare, mądre przysłowie: Nie oceniaj książki po okładce. :)


Jamnik opowiadający o bliskich sobie ludziach, zwierzętach , otaczającym go świecie i o sobie. Bajka? A może historia, która mogła się zdarzyć i w waszym domu? Opowieść, w której miłość i dobroć zwyciężają nawet największe tarapaty.
"Chciałam spojrzeć na ludzi z perspektywy psa. Oczywiście z dużym przymróżeniem psiego oka. Nie mam żadnych wątpliwości, że pies wie dużo więcej niż nam się wydaje i dużo więcej rozumie" (Dorota Sumińska - lekarz weterynarii z wieloletnią praktyką, z zamiłowania behawiorysta, nie tylko zwierzęcy)

Taki właśnie jest opis książki znajdujący się na okładce. Początkowo podchodziłam do tej książki właśnie jak do bajki. Jednak gdy przeczytałam kilka pierwszych zdań już wiedziałam, że to nie jest taka do końca bajka. Kiedy już zaczęłam, nie mogłam przerwać czytania. Po prostu MUSIAŁAM ją skończyć!!! :D I teraz z czystym sumieniem gorąco polecam ją wszystkim. Nie tylko wielbicielom zwierząt. Czyta się ją jednym tchem. Jest w niej ogromna porcja humoru, a jednocześnie spojrzenie na nas ludzi z tej psiej strony. I zdziwicie się jak wiele z tej perspektywy możemy się o sobie dowiedzieć!!! :D Wszystko opisuje tytułowy jamnik Bolek, który po pobycie u "traumatycznej" rodziny trafia do Irmy, u której wreszcie znajduje szczęśliwy dom. Szczególnie poruszyło mnie kilka fragmentów:

"Długo nie mogłem zasnąć. Myślałem o strachu. O tym, jak bałem się swojej pierwszej pani - Irma tak nazywała ludzi od psów. O tym, jak bałem się "Nowego", gdy zamykał mnie w przedpokoju. Czy bałem się jutra? Nie. Zawsze liczyłem, że będzie lepsze. Jest w nas, psach, taka dziecinna ufność w lepsze jutro. Liczymy na nie nawet w najgorszych opresjach. Kiedy tracimy tę ufność, umieramy. I nie jest to strach, ale rezygnacja. Nie rzucamy się z okna ani nie łykamy tabletek. Po prostu umieramy z żalu, tęsknoty, beznadziei."

"Zbyt pochopnie skwitowałem opowieść Zosi. Przecież i ja ciągle pytam "dlaczego?" Dlaczego mnie porzucili, oddali, nie chcieli. Przecież ich kochałem. Przecież nie byłem inny niż teraz. Przecież jestem tylko małym psem, a nie koniem, dla którego mogło zabraknąć miejsca. Przecież Irma mnie pokochała, dlaczego oni nie umieli? Przecież, przecież, przecież..... Dlaczego, dlaczego, dlaczego..... Nie mogłem zasnąć. Przypomniał mi się pierwszy i drugi dom. Ludzie myślą, że pies szybko zapomina. Pies nie zapomina nigdy. Pies ma swoją godność i czasem udaje, że nie pamięta. Dziwią się: "O, poznał mnie po tylu latach!" Albo odwrotnie: "Był u mnie tyle lat i mnie nie poznał?!" Poznał, w jednym i w drugim przypadku. Tyle że nie zawsze chciał to okazać. Uniósł się honorem. Jego serce za dużo wycierpiało, aby zamerdać ogonem do kogoś, kto kiedyś go odtrącił. Dla ludzi pies jest tylko dodatkiem. Takim rodzinnym pajacem, co to ma podać łapę i aportować. Pies to tylko pies. Czyli nic wielkiego. Ciekaw jestem, jak by czuł się człowiek w rodzinie psów? Szkoda, że nie można przeprowadzić takiego doświadczenia"

Zauroczyła mnie "rozmowa" Bolka z duchem męża Irmy:
"Zaniedbują cię piesku? Nie martw się. Ja jestem przy tobie. Irminka ma teraz coś do załatwienia. Cieszę się, że wreszcie nabrała odwagi, aby opowiedzieć o sobie. Tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia, ale ludzie podzielili się na rasy, religie, kultury i uważają, że ich powinnością jest dbanie o swoich. Wiesz piesku, najważniejsze jest współczucie. Ten rodzaj współodczuwania, który pozwala poczuć ból cierpiącego. Wy zwierzęta znacie to doskonale. To od was powinniśmy się uczyć, ale zamiast tego zadajemy wam ból. To okropne, że człowiek nie rozumie jak wielkim darem jest bliskość zwierząt. Są dla niego niezmierzonym zasobem niewinności. Niewinności, którą traci się wraz z nauką języka, kultury, religii. To straszne, bo człowiek myśli, że jest odwrotnie. Teraz ci wytłumaczę, co znaczyło być Żydem i czego bała się Irminka. Są psy, które prześladują koty tylko dlatego, że nie są psami. Byli i ludzie, którzy prześladują innych ludzi tylko dlatego, że inaczej wyglądają i modlą się do innego Boga. Kiedyś być Żydem znaczyło tyle, co być zaszczutym kotem. Zauważ, że najczęściej to również ludzie szczują psy na koty. Irminka bała się tych, którzy niszczyli Żydów. Wyobraź sobie, że nagle jakiś szaleniec ogłosiłby, że jamniki są przyczyną wszelkiego zła i trzeba się ich pozbyć. Musiałbyś się ukrywać, aby przeżyć. Tak kiedyś było z Żydami, bo pewien szaleniec przekonał swoich pobratymców o szkodliwości tego narodu."

Pani Doroto dziękuję za tę książkę. Dzięki Pani otworzyły mi się oczy na wiele spraw. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz