Aż chce się żyć, kiedy wszystko wręcz w oczach rośnie i kwitnie :) Zresztą zobaczcie sami :D
Moją mamę "dopadła" Wena :) I z niczego zrobiła coś. A dokładniej dwa kosze na kwiaty. Oczywiście kiedy tylko zaczęłam robić im foteczki, Złośnica musiała prawie dosłownie wsadzić nos w aparat. Przecież nie może być tak, że coś się dzieje bez niej prawda? :D
Tymczasem mój tajemniczy "cóś" powoli nabiera kształtów :)
Już nie mogę się doczekać efektu końcowego :D
kwiatuszki śliczne:) obraz bardzo ciekawie się zapowiada blog bardzo fajny będę tu częściej zaglądać:)
OdpowiedzUsuńAleż piękne te kosze na kwiaty!!! I kwiatki też :) A kociaka to bym z miłą chęcią poprzytulała :))
OdpowiedzUsuńPiękne kwiaty a jestem ciekawa tego obrazka , pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń